1. Pytania tematyczne
- Dlaczego dochodzicie sądownie waszego prawa wyborczego?
- Od jakiego wieku powinno się mieć prawo do głosowania?
- Czy niemowlęta też mają iść głosować do urny wyborczej? Przecież to jest niemożliwe.
- Czy dzieci w ogóle chcą głosować?
- Czy dzieci nie są zbyt niedojrzałe by głosować?
- Czy uważacie, że nieletni znają się na polityce wystarczająco dobrze, aby wiedzieli, na co głosują?
- Nie uważacie, że na dzieci można zbyt łatwo wpływać?
- Czy nie boicie się groźby, że rodzice będą zmuszać swoje dzieci, aby głosowały na poszczególne partie?
- Czy nie obawiacie się, że dzieci nie wiedzą co robią i nie zrozumieją znaczenia swoich decyzji?
- Czy jesteście pewni, że skrajne partie nie skorzystają z prawa wyborczego dla dzieci?
- Czy prawo wyborcze nie wymaga zbyt wiele od dzieci i nie obarcza ich za wielką odpowiedzialnością?
- Ludzie poniżej 18-stu lat mają przecież mniej obowiązków niż dorośli, dlaczego mają dostać więcej praw?
- Czy "parlamenty dla dzieci" nie są lepszą formą uczestnictwa?
- Co myślicie o prawie wyborczym od wieku 16 lat?
- Popieracie też wybieralność młodych?
- Przez wybory się i tak nic zmienia - tak mówi się często.
- Co sądzicie o prawie wyborczym rodzinnym i zastępczym?
- Myślicie, że przez prawo wyborcze dla dzieci się wiele zmieni się na lepsze?
Dlaczego żądacie prawa wyborczego dla ludzi poniżej 18 roku życia?
Według nas nie ma powodu wykluczać dzieci i młodocianych z prawa wyborczego. Prawo do współdecydowania politycznego jest demokratycznym prawym człowieka. W demokracji obowiązującym być musi, że wszyscy ludzie, których dotyczą decyzje, muszą mieć możliwość uczestniczenia w podejmowaniu tych decyzji. W demokratycznym kraju staje się to przez wybory.
Aktualnie interesy młodych ludzi nie są dostatecznie uwzględnione w polityce. To się zmieni, ale dopiero wtedy, gdy dzieci i młodzież będą mieli prawo wyborcze. Wszystkie partie będą zabiegały o ich głosy gdyż dzieci i młodzież, stanowiliby 20% wyborców.
Wychodzimy z założenia, że wszystkie partie przyjmowałyby żądania dotyczące praw dzieci w swoich programach.
Po za tym, chcemy też skierować uwagę na inne dziedziny, w których sytuacja prawna dzieci jest zła.
Od jakiego wieku powinno się mieć prawo do głosowania?
Naszym żądaniem jest prawo wyborcze bez granicy wieku. To znaczy: Każdy, który chce, ma mieć możliwość głosowania. Tak jak nie ma ustawowej dyskryminacji z powodu koloru skóry, płci, religii lub inwalidztwa, tak samo nie powinno być dyskryminacji z powodu wieku.
Demokracja oznacza, że nikt nie zostaje wykluczony: Jeden człowiek - jeden głos. W konstytucji, dlatego jest też ustawiona "ogólność" wyborów.
Czy niemowlęta też mają iść głosować do urny wyborczej? Przecież to jest niemożliwe.
Bardzo często, nieraz też drwiąco, stawiano nam to pytanie. Przypuszczalnie wiele małych dzieci nie będzie głosować. Chodzi tutaj o prawo a nie o zobowiązanie. A także niezdolność człowieka do chodzenia do urny wyborczej nie może prowadzić do tego, że zabiera mu się jeszcze tego prawa - bez względu na jego wiek. Nowa granica wieku przy np. przy 5-iu lat nie mogłaby być uzasadniona zasadniczo i pozostała by niedemokratyczna.
Musi być zabezpieczone, żeby nikomu nie zabraniano głosowania z powodu wieku. Było by to możliwe, w sytuacji, w której każdy człowiek, który chce iść głosować po raz pierwszy, musiał się wpisać osobiście do rejestru wyborczego. I wtedy byłoby obojętne, czy ma 7, 16 czy 25 lat.
Uważamy, że pytanie o niemowlętach odwraca uwagę od podstawowego problemu dotyczącego praw ludzkich.
Czy dzieci w ogóle chcą głosować?
To pytanie jest tutaj bezzasadne. Mamy znieść prawo demonstrowania, ponieważ większość ludzi nigdy nie demonstruje? Także kobiety w większości nie chciały głosować, gdy zostało wprowadzone prawo wyborcze dla kobiet. To czy ktoś rzeczywiście będzie uczestniczył w wyborach jest jego własnym wyborem.
Czy dzieci nie są zbyt niedojrzałe by głosować?
Przy głosowaniu nie chodzi o dojrzałość. Większość wierzy, że trzeba być zdolnym do głosowania. Ważnym jest, aby sobie wyjaśnić, czym jest demokracja:
Kiedy ludzie albo partie nie mogą dojść do porozumienia, które zdanie jest "prawidłowe", odbywa się głosowanie. Nie ma żadnej instancji, która by mogła decydować o jakości argumentów oprócz każdej jednostki ze swoim osobistym sumieniem, swoimi osobistymi wartościami, pragnieniami, lękami i sympatiami. Dlatego w demokracji nie decyduje jakość, ale większość - ilość głosów. Każdy głos liczy się przy tym tak samo i jest całkowicie nieważne, jakie argumenty doprowadziły do poszczególnej decyzji wyborczej.
Dlatego jest niedemokratycznie - tzn. antykonstytucyjnie, - gdy ogranicza się dzieciom prawo wyborcze argumentami dotyczącymi ich jakości i kwalifikacje.
Czy uważacie, że nieletni znają się na polityce wystarczająco dobrze, aby wiedzieli, na co głosują?
Co w ogóle znaczy "znać się na polityce"? Głosowanie przecież oznacza: Ja głosuję na tego, który najlepiej reprezentuje moje interesy.
A styl polityki zmieniłby się przypuszczalnie przy zmianie prawa wyborczego. Prawo wyborcze dla dzieci oznacza dla dorosłych zmianę sposobu myślenia: Politycy musieliby zadawać sobie trud i napisać programy polityczne oraz mowy przedwyborcze tak, aby dzieci je zrozumiały.
Poza tym wiele dorosłych wcale się nie zna na polityce i nikt im nie odbiera prawa wyborczego. Kto chciałby ustalić, o co chodzi w rozsądku politycznym? Nawet gdyby był test na sprawdzanie rozsądku politycznego, nie prowadził on by do sztywnych granic wieku.
Nie myślicie, że na dzieci można zbyt łatwo wpływać?
Wszyscy ludzie stale wpływają na siebie. I w tym sensie jest ważne, że na dzieci i wszystkich innych ludzi można wpływać, ponieważ w innym razie wybory albo, co najmniej walki przedwyborcze były by zupełnie zbędne.
Oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś celowo pozostanie błędnie poinformowanym. Może się to łatwo stać także ze starszymi osobami. Lecz nie zabiera się im z tego powodu prawa wyborczego. Prawdopodobnie na dzieci można, wpływać nawet w wyższym stopniu niż na dorosłych. Wynika to między innym także z tego, że wiele z nich nie myślało przedtem dużo o polityce. Czemu? Przecież nie mieli powodu, aby się tym zajmować, ponieważ nikt ich się nie pytał.
W każdym razie nie będzie dla partii takie łatwe okłamywanie dzieci w większym stopniu niż dorosłych, ponieważ te kłamstwa zostały by odkryte przez inne partie konkurencyjne i doprowadziłyby do straty głosów oddanych na partii wykorzystującą niewiedzę dzieci. W związku z tym zawsze nam przypomina się bajka "Nowe szaty cesarzy", w której to właśnie dziecko było tym, które odkryło zakłamanie władzy. Dorośli ze swoimi całymi doświadczeniami pozwalali sobie podlegać wpływom kłamcy.
Ewentualnie większemu uregulowaniu powinna zostać poddana walka wyborcza, zamiast odbieranie dzieciom prawa wyborcze.
Czy nie boicie się groźby, że rodzice będą zmuszać swoje dzieci, aby głosowały na poszczególne partie?
Takie zagrożenie nie istnieje, ponieważ dzieci jak wszyscy inni decydują w kabinie sami. Zagrożenie narzucania obcej woli oczywiście istnieje - lecz występuje ono także wśród dorosłych.
Dopiero od czasu, gdy zostało przyznane prawo wyborcze kobietom, zaczęto uważać za złe, gdy mężczyźni wywierali nacisk na kobiety podczas podejmowania decyzji wyborczej. Tak samo byłoby, po kilku latach od wprowadzenia prawa wyborczego dla młodych. W społeczeństwie, w którym dzieci już nie uchodziłyby za ludzi niepełnowartościowych, w którym mieli by prawa, takie jak np. prawo wyborcze, rodzice nie postępowaliby tak ze swoimi dziećmi.
Czy nie obawiacie się, że dzieci nie wiedzą co robią i nie zrozumieją znaczenia swoich decyzji?
Z jednej strony uważamy, że to pytanie jest ważne w prawie wyborczym nie tylko dla ludzi poniżej lat 18. Wątpimy, iż jest tylko kwestią wieku zastanawianie się przez ludzi nad doniosłością swoich decyzji.
Z drugiej strony uważamy, że ta obawa nie może prowadzić do wykluczenia osób ze swoich praw do współdecydowania o ważnych dla nich sprawach. Im wcześniej rozpocznie się informowanie młodych, tym lepiej można zapobiec "błędnym decyzjam".
Sądzimy, że nikt nie wie lepiej o własnej sytuacji życiowej niż dana osoba sama. Odnosi się to także do dzieci.
Czy jesteście pewni, że skrajne partie nie skorzystają z prawa wyborczego dla dzieci?
Takiego czegoś nie da się przewidzieć. To, że część młodzieży głosowałaby aktualnie na skrajne partie polega być może na tym, że przez żadną partię umiarkowaną młodzi ludzie nie są traktowani poważnie, że są społecznie wykluczani i że czują się nie rozumiani. To by się zmieniło, kiedy dzieci i młodzież staliby się potencjalnymi wyborcami, ponieważ wtedy wszystkie partie musiałyby zająć się także interesami młodych. W końcu demokracja polega na tym, że trzeba zaakceptować każdy wynik wyborów. Uważamy to za bardzo niedemokratycznie pytać się: "No to, komu pozwolimy głosować żeby uzyskać ładny wynik?"
Czy prawo wyborcze nie wymaga zbyt wiele od dzieci i nie obarcza ich za wielką odpowiedzialnością?
Po pierwsze nikt nie musi głosować, chodzi o prawo głosowania a nie o obowiązek. Po za tym trzeba pomyśleć, czy okazjonalna presja na dzieci, która powstałaby przez wybory i walki wyborcze, jest bardziej szkodliwsza niż apatia i bezsilność, które są wywołane przez brak uczestnictwa dzieci przy podejmowaniu decyzji.
Powołamy się także na wiele nowych, naukowo potwierdzonych doświadczeń z psychologii rozwojowej i badań młodzieżowych, których jeszcze nie było przy uchwaleniu konstytucji. Wykazują one, że dzieci chcą być traktowane poważnie i móc przyjmować na siebie odpowiedzialność za własne decyzje.
Ludzie poniżej 18-stu lat mają przecież mniej obowiązków niż dorośli, dlaczego mają dostać więcej praw?
Podstawowe prawa należą się wszystkim ludziom bez względu na to czy mogą oni spełniać jakieś obowiązki. A w demokracji prawo wyborcze jest prawem dominującym. Posiada je każdy, bez względu na to czy jest mało inteligentny, jest alkoholikiem, wariatem, cierpi na narkomanie, obojętne, czy się interesuję polityką i czy wie, do jakiej partii należy np. Aleksander Kwaśniewski. Tylko dzieciom prawo to jest zabronione.
Oprócz tego ludzie poniżej 18-stu mają i tak obowiązki, nawet dodatkowe: obowiązek pracowania ciężko bez zapłaty - zwany też obowiązkiem szkolnym - od wieku 6 lat, dzieci mają obowiązek wytrzymywania rodzicielskiego prawa chłosty. Muszą przestrzegać różnych ustaw, choć nigdy nie mogli na nie głosować, w wieku 14 lat można trafić do więzienia, w wieku 18 dochodzi obowiązek służby wojskowej - do tej pory młodzi ludzie nigdy nie mogli głosować na partie, która by być może zniosła ten obowiązek. Skutki wojny dzieci musiałyby odpokutować tak samo jak dorośli.
Prawo wyborcze jest prawem ludzkim, które ma się niezależnie od obowiązków.
Czy "parlamenty dla dzieci" nie są lepszą formą uczestnictwa?
Nie. Nawet gdyby w parlamentach dla dzieci omawiałoby się więcej spraw niż place zabaw i klubów dla młodzieży i nawet gdyby parlamenty dla dzieci dałyby szansę na prawdziwe współdecydowanie i prawdziwy wpływ na politykę, nie byłyby zastąpieniem prawa wyborczego dla dzieci. Dzieci mają mięć wpływ na politykę równoprawnie z dorosłymi. Zresztą kobiety nie dają się nabierać na "parlamenty dla kobiet" albo emeryci na "parlamenty dla emerytów".
Parlamenty dla dzieci są traktowane przez polityków jako alibi udające, iż troszczą się oni o problemy dzieci.
Co myślicie o prawie wyborczym od wieku 16 lat?
Granicę wieku 16 lat uważamy za tak samo niedemokratyczną jak granicę 18 czy 21 lat. Nam właśnie chodzi o to by wiek już nie był kryterium. Oprócz tego argumentacja prowadząca do granicy wieku 16 lat jest równie nielogiczna jak i dla cenzusu lat 15 czy 12.
Obniżenie wynika zawsze na argumentacje, że "16-letnie także już są zdolni", a nam chodzi o coś innego..
Obniżenie wieku uprawniającego do korzystania z prawa wyborczego nie było by taką zmianą jakościową, o jaką nam chodzi. Dlatego także nie uważamy, że obniżenie granicy wieku było by "pierwszym krokiem w kierunku znoszenia granicy wieku". Obawiamy się, że po obniżeniu granicy wieku na przez wiele następnych lat zasadnicze pytanie o prawie wyborczym dla młodych byłoby odsunięte jako nieistotne.
Popieracie też wybieralność młodych?
Tak. Możemy sobie też wyobrażać młodocianych, którzy potrafią i chcą aktywnie zaangażować się w politykę. Wybieralność młodych budzi jeszcze mniej wątpliwości. Zagrożenie, że dziecko niezdolne do działalności politycznej zostałoby wybrane, jest znikome.
Wybieralność jest ustawowo związana z pełnoletnością. Pełnoletność jest wyznaczona przez ustawę zasadniczą. Czynne prawo wyborcze jest bezpośrednio ograniczone w konstytucji na lat 18.
W naszej skardze do trybunału konstytucyjnego próbowaliśmy dochodzić sądownie tylko czynnego prawa wyborczego, ponieważ wybieralność mogłaby być dochodzona tylko na innej drodze prawnej.
Przez wybory się i tak nic zmienia - tak mówi się często.
Po pierwsze, nawet gdyby tak było w istocie nie powinno być to powodem wykluczania dzieci.
Po drugie, wychodzimy z założenia, że programy polityczne zmieniłyby się na korzyść dzieci, też przy niezmiennych procentach uzyskiwanych przez różne partiach.
Co sądzicie o prawie wyborczym rodzinnym i zastępczym?
Cieszymy się, że znaleźliśmy do tego stosowny komentarz prawny: "Prawo wyborcze nie jest ani do zbywania ani do wyrzekania, nie jest ani do scedowania ani przenośne do skorzystania, nie toleruje zastępstwa, innymi słowami: jest prawem osobistym."
Interesy rodziców często różnią się od interesów dzieci. Gdyby rodzice głosowali w miejscu dzieci, nie było by reprezentowane w parlamencie zdanie dzieci, lecz zdanie rodziców. To jest o wiele bardziej wątpliwe, niż gdyby dzieci głosowałyby na te same partie z własnej inicjatywy. Kiedy rodzice mogli by oddać kartkę wyborczą "powierniczo" dla swoich dzieci, były by łamane zasady bezpośredniości oraz tajności wyborów. Po za tym dzieci znów byłyby wykluczone ze swojego prawdziwego współdecydowania.
Myślicie, że przez prawo wyborcze dla dzieci się wiele zmieni się na lepsze?
Jest to jedno z najważniejszych dla nas pytań, ponieważ prawo wyborcze dla dzieci przyniosłoby według nas wiele pozytywnych skutków. Z jednej strony wzrastałaby pewność siebie ludzi poniżej lat 18. Wiele dorosłych spojrzałoby na młodzież z całkiem innymi oczami. Nagle poglądy dzieci miałyby o wiele większe znaczenie. Przede wszystkim następstwa aktualnych decyzji politycznych, które by skutkowały dopiero po kilku latach, byłyby bardziej uwzględnione. Cechy, które raczej słabną z wiekiem, odgrywałyby przez zmianę prawa wyborczego, (o którą się staramy), większą rolę: ciekawość, otwartość, poczucie sprawiedliwości, wyobraźnia, czułość, radość życia, inwencja twórcza, wrażliwość... Traktowanie żądań dzieci i młodocianych poważnie, co oznacza prawo wyborcze, wpływałoby także na dorosłych wyborców. Jesteśmy przekonani, że współdecydowanie młodych wzbogaciłoby całe społeczeństwo.